czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 15 cz.2

-Jeszcze nikt mnie tak nazwał. I nie chcę, żebyś mnie tak nazywał.
-No to nadszedł czas, żeby ktoś zaczął i tyn kimś będę ja i mam to gdzieś, że nie chcesz, żeby tak do ciebie mówił. A teraz słuchaj mnie uważnie. Oddam ci bluzkę jak ty opowiesz mi o co chodzi z tyże baletkami, rozumiesz?- czułam, że Harry specjalnie mnie irytował. W tamtej chwili nie miałam innego wyjścia niż powiedzieć mu tą opowieść o białych baletkach. Westchnęłam i zaczęłam mówić:
-No dobrze powiem ci. Kiedyś tańczyłam, ale przestałam. Oddasz mi już ją?- spojrzałam na niego. Na jego twarzy pojawił się dobrze mi już znany uśmiech, który kochałam. Nigdy nie umiałam przyjąć do świadomości myśli, że kiedyś mogę go stracić. Znałam go pewnie niecałe 2 tygodni, a już nie mogłam wyobrazić sobie bez niego życia. Był dla mnie wszystkim. Tylko dzięki niemu moje życie nabrało sensu. Nie umiałam dopuścić do siebie myśli, że kiedykolwiek to może się skończyć. Czasami miałam uczucie, że to tylko sen, i że kiedyś nastąpi taka chwila, że obudzę się z niego. Obudzę się z niego, a gdy się rozejrzę zobaczę szare ściany psychiatryka. Czemu psychiatryka? Bo gdzie była miała być stara ja. Stara ja, która ciągle chodziła smutna i kochała cierpienie. Tylko dzięki niemu jestem tym kim jestem. Nagle poczułam, że z moich zaczynają lecieć łzy. Tak bardzo bałam się, że go kiedyś stracę. Harry musiał to założyć, bo zaraz podszedł to mnie, otarł łzy z mojego policzka i powiedział:
-Czemu płaczesz? To przeze mnie?- uniósł mój podbródek tak, że patrzyłam prosto w jego zielone oczy. Kiedy tak na niego patrzyłam, poczułam, że chce go pocałować. Powstrzymałam się jednak:
-Nie to nie przez ciebie. Ja po prostu boję się, że kiedyś cię stracę. Boję się, że odejdziesz i już nigdy nie wrócisz- chłopak lekko się uśmiechnął po czym musnął swoimi ustami moje. Od razu zrobiło mi się lepiej.
Loczek objął mnie w talii i przytulił do siebie, po czym wyszeptał:
-Nie bój się. Nawet jeśli kiedykolwiek odejdę. Nawet jeśli umrę młodo to nie zastawię cie samej. Zawsze mimo wszystko będę przy tobie. Będę czuwał nad tobą. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało- po tych słowach jeszcze bardziej chciało mi się płakać. One były po prostu piękne. W tamtej chwili chciałam, żeby trwała ona wiecznie. Chciałam być z nim i tylko z nim. Luke przestał dla mnie już istnieć. Zresztą po co o nim pisze skoro i tak nikt oprócz mnie nie wie o kogo chodzi. Kochałam go z całego serca. Tęskniłam za nim jak za nikim innym. Kiedy odszedł płakałam każdej nocy. Był moim całym światem. Liczył się tylko on i nikt inny. Ale go już nie ma. Teraz jest tylko Harry i nikt inny. Luke mnie opuścił i trzeba się było z tym pogodzić. Musiałam pogodzić się z myślą, że on odszedł, i że go już nigdy nie zobaczę.
Nagle poczułam, że Harry mnie puszcza. Nie wiedziałam co się dzieje. W pewnej chwili poczułam jego dłonie na moich policzkach. Pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale niestety nic nie trwa wiecznie. Masz tą bluzkę i się ubieraj,  bo spóżnisz się.
-A ty nie idziesz?- zapytałam zdziwiona. Myślałam, że też pójdzie, i że będę mogła go widzieć na każdej. Zrobiło mi sie troche smutno.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I znowu przepraszam, ze znowu spozniony i za te bledy i ze krotki, ale internetu nie mialam.