poniedziałek, 27 stycznia 2014

Uwaga!!!

Niestety nie wiem kiedy dodam następny rozdział, ponieważ jeszcze dzisiaj jadę do dziadków. Na szczęście rozdziały będę mogła pisać w zeszycie.  Na razie mam dla was zwiastun, który zrobiłam sama. Mam nadzieję,  że ktoś go skomentuje to dla mnie bardzo ważne. A i jeśli macie do mnie jakieś pytanie ( nie muszą dotyczyć bloga do tutaj macie mojego:
<aska>

środa, 22 stycznia 2014

Rodział 5

Nie miałam ochoty iść do szkoły po tym co usłyszałam, ale nie miałam innego wybory. Najgorsze chyba było to, że nie było Emily . Pojechała na jakiś konkurs taneczny, a Lily gdzieś się zapodziała. Kiedy tak szłam korytarzem zderzyłam się z jakąś dziewczyną:
-Sorry gapa ze mnie. Nie zauważyła- Kiedy spojrzałam na tą dziewczynę zobaczyłam znajomą twarz. To była Julie, moja kuzynka. Nie widziałam jej chyba ze dwa lata:
-Julie to ty?
-Skąd wiesz jak się nazywam?
-Julie to ja Paula. Pamiętasz mnie jeszcze w ogóle czy już zapomniałaś o swojej kuzynce.
-Paula. Nie poznałam cię. Strasznie się zmieniłaś. Mów co robisz w Londynie i w tej szkole.
-Dużo opowiadać. Jennifer rozstała się z moim ojcem i musieliśmy się przeprowadzić do Londynu.
-Współczuję, a Niall też przyjechał?
-Tak.

Oczami Emily
----------------------------------------------------------
 Mój występ podobał się widowni i byłam z tego bardzo szczęśliwa. Niestety to szczęście przerwał telefon od Zayna:
-Hej kotku. Co się stało?- wiedziałam, że jeśli Zayn dzwoni o tą porę:
-Bo chodzi o to nasze jutrzejsze spotkanie. Sorry, ale jutro nie mogę. Wypadła mi bardzo ważna sprawa.
-Jaka?- spytałam zdenerwowana. Miałam już dość on nigdy nie miał dla mnie nawet chwili. Zawsze tylko jego sprawy:
-No muszę coś załatwić.
-To znowu te twoje głupie wyścigi?
-Tak, ale proszę cię nie złość się- dobrze mu mówić: "nie złość się". Tylko, że już nie mogę wytrzymać tego, że te głupie wyścigi są ważniejsze ode mnie.

Oczami Pauli
----------------------------------------------------
Zostały jeszcze dwie lekcje, gdy nagle usłyszałam jakiś głos:
-Hej piękna- te słowa były skierowane do mnie, a nie do kogo innego. Brunet zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Przeraziłam się tym, ponieważ nikogo oprócz nas nie było na korytarzu.. W końcu chłopak przygniótł mnie do szafek. Czułam, że zaraz zacznie mnie całować i obmacywać. Obawiałam się najgorszego:
-Zostaw ją!- usłyszałam znajomy głos. To był Harry. Brunet zaraz się wycofał:
-Mówiłeś coś Styles?- W tamtej chwili spojrzałam w oczy Loczka, ujrzałam jego gniewne spojrzenie skierowane w stronę chłopaka. Skąd on wiedział, że tu jestem i dlaczego mnie tak broni:
-Mówiłem, że masz ją zostawić!
-Myślisz, że się ciebie boję?- powiedział z kpiną w głosie. W tamtej chwili Harry Chwycił go za bluzkę i przyparł do ściany:
-Masz ją zostawić, rozumiesz?- powiedział to ostro i stanowczo. Było słychać gniew w jego głosie. Brunet kiwnął głową na znak, że rozumie i szybko gdzieś pobiegł. Loczek podszedł do mnie. siedziałam skulona przy szafkach, a Harry uklęknął przy mnie:
-Nic ci nie zrobił?
-Nie wszystko w porządku.
-On cię już nie dotknie, opiecuję ci to.
-Ska w ogóle wiedziałeś, że tu jestem?
-Przechodziłem i cię zobaczyłem.
-Ale skąd wiedziałeś, że potrzebuję pomocy i dlaczego mi w ogóle pomogłeś?
-Widziałem to po twojej twarzy, a pomogłem ci dlatego, że chciałem ci się odwdzięczyć.
-Ale za co?
-Nie pamiętasz już jak mi pomogłaś wtedy w park?- uśmiechnął się do mnie słodko. Dopiero wtedy zauważyłam jego piękne zielone oczy:
-Pamiętam i to dobrze- też się uśmiechnęłam. Chłopak wstał i podał mi rękę. Odprowadził mnie po klasę. Kiedy usiadłam w ławce z kieszeni wypadła mi jakaś kartka. Kiedy ja podniosłam, przeczytałam: "Gdybyś jeszcze potrzebowałam pomocy to dzwoń ;)" i był podany jego numer telefonu.
----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Proszę komentujcie.
Każdy komentarz pomaga mi ogromnie w pisaniu...



niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 4

Wtorek, środa i czwartek zleciały całkiem szybko. Bardzo zaprzyjaźniłam się z Emily i Lily. Przez te trzy dni dużo rozmawiałyśmy. W piątek wstałam strasznie wcześnie rano. Dziwiło mnie to strasznie. W rodzinie uchodziłam za strasznego lenia. Tak czy siak wstałam z łózka i zaczęłam wybierać ciuchy do szkoły. Szybko je wybrałam i poszłam do łazienki. Nie chce was zanudzać tym co w niej robiłam, bo to nie ma żadnego sensu. Kiedy wyszłam z niej usłyszałam głos Jennifer i Johna. Chyba nigdy nie przestanę do nich mówić po imieniu. Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale musiałam to wtedy zrobić. Miałam przeczucie, że ta rozmowa zmieni coś w moim życiu:
-John po co ty się tak starasz dla tej małej suki. Sala do tańca i ten fortepian. Po co ty się tak starasz?- teraz już wiem kim jestem dla mojej matki. Zawsze myślałam, że znaczę coś dla niej, ale jednak się myliłam:
-To twoja córka. Jak możesz tak o niej mówić?- John stanął w mojej obronie, a ja sądziłam, że jest tylko cholernym dupkiem. Jednak to co usłyszałam po jego słowach było dla mnie wielkim szokiem:
-Nigdy nie chciałam mieć córki. Niall miał być moim pierwszym i ostatnim dzieckiem. Niestety zaszłam przez przypadek w ciążę i urodziła się Paula. Tak naprawdę nigdy jej nie kochałam- nie wierzyłam w to co słyszę. Matka nigdy mnie kochała, byłam tylko przypadkiem. Nie to nie może być prawda. To się nie dzieję naprawdę. Kiedy usłyszałam, że już sobie poszli, szybko wybiegłam z pokoju. Biegłam tak aż do tajemniczego pokoju. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam śpiewać. Śpiewałam tylko wtedy kiedy miałam naprawdę zły humor albo kiedy byłam naprawdę smutna (tak jak po tych słowach).
Włącz to

Oczami Nialla
----------------------------------------------------------
Usłyszałem śpiew Pauli i wiedziałem, że coś musiało się stać. Szybko do niej poszłem. Wiedziałem dobrze gdzie jest. Odkąd przyjechaliśmy prawie cały czas gra na fortepianie. Kiedy weszłem do pokoju ujrzałem na jej policzku łzy. To oznaczało, że stało się naprawdę coś złego:
-Paula co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
-Jennifer powiedziała, że mnie nie kocha i jestem tylko przypadkiem.
-Paula o co chodzi? Jakim przypadkiem?- nie rozumiałem o co je, a nigdy to się jeszcze nie zdarzyło:
-Ona powiedziała, że ty miałeś być jej ostatnim dzieckiem, a ja urodziłam się przez przypadek. Ona mnie nie chce i nic dla niej nie znaczę. Jestem tylko nie potrzebny przybłędą- słyszałem, że mówi to z wielkim trudem i cierpi.- Zawsze myślałam, że mnie kocha, ale dzisiaj się okazało, że jest zupełnie inaczej. Kochałam ją mimo wszystko. Kochałam ją nawet kiedy musieliśmy wyjechać tu. Jak widać ona nigdy tego nie zauważyła i nie doceniła- wiedziałem, że jest jej bardzo smutno, i że bardzo to przeżywa. Przez 16 lat była okłamywana przez własną matkę.- Mimo wszystko nadal ją kocham i nie przestanę. Może i ona nie jest warta mojej miłości, ale i tak będę ją kochać- zawsze nazywałem darem to, że umie wybaczyć wszystko. Przeszłam tyle w życiu. Była wyśmiewana za to co robi, ale nigdy nie zwątpiła w swojej możliwości. Nigdy się nie poddawała. Zawsze dążyła do określonego celu i pokonywała przeszkody na swojej drodze. Za to ją podziwiam. Jestem dumny, że mam taką siostrę:
-Paula nie płacz cię, proszę. To, że ona cię kocha to nie znaczy, że masz przez to cierpieć. Pamiętaj, że są osoby, które kochają cię całym sercem i nigdy nie przestaną. Są osoby, które będą z tobą na dobre i na złe. Są osoby, która są w stanie oddać za ciebie życie. Są osoby, które będę z tobą już na zawsze.
-Czyli kto?
-Czyli ja. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim małym skarbem, który będę chronił ponad wszystko. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził- przytuliłem ją.- Zobaczysz, że znajdzie się jeszcze wiele takich osób jak ja na twojej drodze.

Oczami Pauli
--------------------------------------------------
-Na mojej drodze do szczęścia i miłości?- głupie pytanie wiem, ale ja już tak mam. Po tym co powiedział Niall czułam się lepiej, ale i tak było mi nadal smutno:
-Tak, no chyba, że nie chcesz, żeby tak to się tak skończyło.
-Chcę, ale to bardzo trudne. Przeszłam już tyle w swoim życiu i tego szczęścia nadal nie ma.
-Paula nie martw się na pewno niedługo los się do ciebie uśmiechnie. Może jeszcze dzisiaj spotkasz tego jedynego, z którym zechcesz spędzić resztę swojego życia. Może cię uratuje i zakochasz się w jego oczach. Może wpadniecie na siebie w parku i zakochasz się w jego loczkach- wiedziałam o co mu chodzi z tym ostatnim. Skąd on może wiedzieć, że zakochałam się w Harrym. Myślę o tym chłopaku dniami i nocami. Może to on ma być tym moim szczęściem i tym jednym, ale to nie możliwe, żeby chłopak, którego nie znam i wiem tylko o nim tyle, że nazywa się Harry i chodzi do trzeciej liceum. To raczej nie ma sensu:
-Niall ja już muszę iść. A i wiem o co ci chodzi z tym parkiem i loczkami. Sorry braciszku, ale jestem bystrzejsza iż myślisz.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Mam  nadzieję, że się podoba. Nie wiem kiedy dodam 5 rozdział. Może dzisiaj albo jutro. Wiem tylko, że niestety we wtorek nie dodam rozdziału, ponieważ mam imprezę szkolną, na której muszę być. Złożyło się tak, że we wtorek mam 2 rocznice poznania One Direction i zabawę. Proszę komentujcie. Każdy komentarz to wielka motywacja do pisanie...


sobota, 18 stycznia 2014

Przypomnienie!!!

Chcę wam przypomnieć o tym, że piszę jeszcze jednego bloga o Harrym i Pauli, a mianowicie Together?Forever. Tutaj macie link:
http://together-forever-harry-styles.blogspot.com/

Rozdział 3

-Pobudka- usłyszałam głos mojego brata. Nie wiedziałam co się dzieje:
-Co jest?- przewróciłam się na drugi bok i chciałam iść spać:
-Dzisiaj poniedziałek- jej kompletnie wyleciało mi z głowy. Prawie całą noc myślałam o tym nieznajomym chłopaku. Szybko zerwałam się z łóżka. Z szafy wzięłam pierwsze lepsze ubrania i szybko poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Kiedy się już umyłam i ubrałam, stanęłam przed lustrem i zaczęłam robić sobie koka, a później lekki makijaż. Ku mojemu zdziwieniu wyrobiłam się w 15 minut. Kiedy zeszłam do kuchni na śniadanie, stało już na stole. Jak zawsze zrobił je mój brat, a nie Jennifer. Matka, która nie interesuje się swoimi dziećmi to nie matka:
-Wczoraj naleśniki i kakao, dzisiaj jajecznica i herbata. Fajna odmiana.
-Nie narzekaj. Co ty robiłaś całą noc?
-Jak to co? Spałam to chyba oczywiste.
-Gdyby pytała cię Jennifer to by przeszło, ale nie u mnie tak nie ma.
-Niall nie rozumiem o co ci chodzi- próbowałam z tego jakąś wybrnąć:
-Myślałaś o tym chłopaku z Parku?- skąd on o tym wie:
-Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy?- nie przyznam się przecież:
-Domyśliłem się, więc tak czy nie?
-Może.
~*~
Gdzie jest ta głupia sala od matmy? Nagle zauważyłam jakąś dziewczynę. Wyglądała na miłą i postanowiłam, że muszę przełamać wreszcie swoją nieśmiałość:
-Hej. Jestem Paula. Nie wiesz może gdzie jest sala od matematyki?
-Cześć. Ty pewnie jesteś ta nowa. Chodzę z tobą do klasy. A tak a pro po to jestem Emily. Zostaniemy koleżankami? Jak chcesz to mogę z tobą siedzieć na każdej lekcji- sympatyczna, zakręcona i rozgadana jak dla mnie koleżanka idealna.- Sorry za to, ale jestem strasznie podekscytowana. Jesteś tu nowa, a ja już tak mam.
-Nic nie szkodzi. Fajna jesteś.
-Już się bałam, że cię przeraziłam czy coś w tym stylu. Chodź poznam cię z Lucy.
~*~
Kiedy wróciłam do domu nikogo nie było. Poszłam do pokoju i otworzyłam pamiętnik. Tak naprawdę nikt nie wiem, że go piszę. Nawet Niall: "Znowu szłam przez park. Niestety dzisiaj ławka była pusta. Emily i Lily to super dziewczyny. Emi taką samą pasję co ja. Tylko, że ona tańczy hip-hop, a ja balet. Lily woli raczej plastykę. Kiedyś też rysowałam, ale tylko dla zabawy. Były to większości jakieś postacie z bajek i kreskówek. Ciągle nie mogę przestać myśleć o tym chłopaku z parku. Miał w sobie to coś czego żaden chłopak nie ma. Tylko co? Może to ten błysk w oku, a może to te dołeczki. Sama nie wiem. Nigdy nie myślałam, że się zakocham, ale chyba się to stało"-po tym zdaniu zamknęłam zeszyt i wzięłam się do odrabiania lekcji. Po jakieś godzinie usłyszałam, że ktoś wchodzi na górę. Miałam wielką nadzieję, że to Niall. Niestety była to tylko Jennifer:
-Paula my z Johnem przyjechaliśmy tylko na chwile i zaraz znowu jedziemy. Niall powinien wrócić za jakąś godzinne.
~*~
Kiedy byłam w kuchni przyszedł Niall z jakimś chłopakiem. Był to wysoki szatyn. Wyglądał na starszego od mojego brata:
-Hej siostra. To jest Louis- więc teraz przynajmniej wiem, że ten szatyn ma na imię Louis:
-Cześć. Miło mi cię poznać. Niall dużo o tobie opowiadał- jego głos był strasznie podobny do głosu tamtego chłopaka z parku, ale to nie był on. Louis wyglądał zupełnie inaczej. Ale ten głos:
-Hej. Jestem Paula. Mi też miło cię poznać- uśmiechnęłam się słodko, a przynajmniej tak uważam. Chłopak tez się do mnie uśmiechnął, ale i tak nie był to taki słodki chłopak jak wtedy tamtego chłopaka:
-No mów siostra jak było w szkole.
-Dobrze. Poznałam Emily i Lily. Fajne dziewczyny. Nauczyciele jak to nauczyciele zwyczajni. Jednym słowem dzień jak dzień. Pójdę już na górę.

~*~
Nagle usłyszałam dzwonek smsa. Był to sms od Emily:" Masz czas na spacer? Jeśli tak to bądź za półgodzinny w parku.". Nie miałam nic do roboty, więc wzięłam torbę i płaszcz i wyszłam z pokoju. Kiedy byłam już na dole zastałam Nialla i Louisa siedzących przed laptopem. Próbowałam wyjść z domu nie zauważona. Niestety nie udało się:
-Gdzie się wybierasz?- usłyszałam nagle głos brata. Dlaczego on musi być taki opiekuńczy:
-Do parku.
-Przecież wczoraj w nim byłaś.
-Wiem, ale Emily chciała się spotakć.
-Ok. Jak tak to idź.
~*~
Emily szybko znalazłam. Kiedy tak spacerowałyśmy zobaczyłam znowu tajemniczego chłopaka z gitara:
-Jaki on słodki- powiedziałam szeptem, ale Emily musiłam to usłyszeć, bo zaraz powiedziała:
-Harry słodki, może.
-O kogo ci chodzi?
-O tego chłopaka co siedział na ławce- teraz przynajmniej wiem jak się nazywa:
-Skąd go znasz?
-Chodzi z nami do szkoły tylko, że on jest w trzeciej klasie. A tak poza tym to dobry kolega mojego chłopaka- czyli tajemniczy chłopak z gitarą ma na imię Harry i chodzi do trzeciej liceum:
-To ty masz chłopaka?
-Tak. Ma na imię Zayn i jest ode mnie o cztery lata starszy. Ostatnio często się kłócimy, ale i tak się kochamy.
-Fajnie masz. Też bym tak chciała.
-Chciałabyś się kłócić codziennie z kimś kogo kochasz?
-Nawet to nie byłoby takie złe. Ty  przynajmniej masz do kogo się przytulić, komu powiedzieć: "Kochach cię". Ja nie mam takiego kogoś i nigdy nie miałam.
-Współczuję, ale zobaczysz, że wszystko się ułoży.
-Mam taką nadzieję.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Wyszedł mi dość długi. Miałam dobrą wenę, a pisałam go na w-fie, więc nie jest źle. Proszę was komentujcie. Każdy komentarz daję mi ogromną motywację do pisania, więc proszę was komentujcie...



wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 2

Pierwsza moc w Londynie mam już za sobą. Spało się nawet dobrze, ale i tak nie tam jak w Irlandii:
-Wstałaś już?- usłyszałam głos mojego brata. Stał w drzwiach pokoju w dodatku w samych bokserkach:
-Tak, usiądziesz?- wskazałam miejsce na łóżku. Niall bez chwili  zawahania podszedł w moją stronę i usiadł na wskazanym przeze mnie miejscu:
-I jak ci się podoba w Londynie?
-Jest piękny. Tak strasznie różni się od Mullingar. Nie wiem dlaczego tam bardzo nie chciałam wyjechać. Boję się jednak o jutro. Nowa szkoła wiąże się z nowymi problemami. Co jeśli mnie nie zaakceptują?
-Paula zobaczysz wszystko będzie dobrze. Dobra teraz ubieraj się i schodź na śniadanie.
-Niall.
-Tak?
-A ty będziesz jadł śniadanie w samych bokserkach?- zaśmiałam się:
-A co coś ci przeszkadza?- wiedziałam, że mój brat żartuje, ale i tak musiałam mu odpowiedzieć:
-A, żebyś wiedział, że tak.
-Dobra to ja się idę ubrać i ty masz zrobić tak samo, więc wyskakuj z tego łóżka- po tych słowach wyszedł. Szybko wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej strój, który jeszcze wczoraj przygotowałam. Przed snem uświadomiłam sobie, że nie powinnam się smucić. Postanowiłam, że muszę korzystać z tego, że mieszkam teraz w Londynie i jeszcze dzisiaj po śniadaniu pójdę zwiedzać Londyn. Kiedy ubrałam się szybko zeszłam na śniadanie. Niall kiedy zobaczył uśmiech na mojej twarzy aż się zdziwił:
-A ty co taka szczęśliwa? Jeszcze nigdy nie widziałem uśmiechu na twojej twarzy.
-Nie wiem. Może ten Londyn tak na mnie działam. Gdzie jest Jennifer i John?
-Z samego rana gdzieś pojechali. Jakie masz plany na dzisiaj?
-Zaraz po śniadaniu idę połazić trochę po Londynie. Chcę trochę bardziej poznać to miasto. Pójdziesz ze mną?
-Bardzo bym chciał, ale niestety nie mogę. Muszę się uczyć.
-Rozumiem, a co dzisiaj na śniadanie?
-Naleśniki i kakao- mówił stawiając dwa talerze z pięknie pachnącymi naleśnikami. Od dawna zresztą wiedziałam, że mój brat świetnie gotuje. Szybko zjadłam śniadanie i wypiłam kakao. Wstałam, wzięłam płaszcz i wyszłam z domu. Chciałam zwiedzić cały Londyn, ale wiedziałam, że mi się to nie uda.
~*~
Kiedy popołudniu przechadzałam się po Londynie zauważyłam chłopaka, który siedział na ławce w parku. Grał na gitarze i pięknie śpiewał moją ulubioną piosenkę. Chłopak, który śpiewał był słodki i piękny. Na głowie miał burzę loków i w jakiego oczach był niezwykły błysk przez, który nie mogłam dostrzec koloru jego oczu. Był ubrany w biała koszulkę polo, jeansy i brązowy płaszcz. Kiedy zauważył, że się mu przyglądam uśmiechnął się. Wtedy zauważyłam słodkie dołeczki na jego twarzy. Dopiero po jakimś czasie dostrzegłam otwarty futerał od gitary, na którym była kartka z napisem: "Zbieram na życie. Dałam mu wszystko co przy sobie miała, czyli 50 funtów.
~*~
Kiedy weszłam do domu usłyszałam głos mojej matki:
-Gdzie byłaś?
-Na spacerze. Chciałam trochę pozwiedzać Londyn.
-Aha to dobrze. za półgodziny kolacją idź powiedz bratu- i sobie poszła. Nawet nie spytała jak było. Widać, że od kiedy jest z Johnem już się nami nie interesuje. Szybko poszłam do pokoju Nialla. Wiedziałam, że z nim będę mogła o tym porozmawiać. Kiedy weszłam do pokoju zastałam go siedzącego z boku łóżka na podłodze. Czytał coś w jakieś książce:
-Ooo... Już wróciłaś.
-No. Jennifer kazała ci przekazać, że za półgodzinny będzie kolacja.
-Ok. Jak było na spacerze?
-Dobrze. Kiedy szłam przez park natknęłam się na takiego słodkiego chłopaka. Grał na gitarze i śpiewał moją ulubioną piosenkę. Miał takie słodkiego loki i dołeczki.
-A w Londynie miało być tak do dupy. I te twoje słowa, że prawdziwa miłość nigdy mnie nie spotka.
-O co ci chodzi z tą miłością?
-"Natknęłam się na takiego słodkiego chłopaka"- te słowa w ogóle nic nie znaczą.
-To tylko takie stwierdzenie. Mówię tak tylko dlatego, że miał burzę loków na głowie.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Chodź na kolację- i zeszliśmy na dół.
~*~
Po kolacji poszłam do pokoju na końcu korytarza. Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam grac. Grałam tą samą piosenkę co tamten tajemniczy chłopak z parku. Myślałam o tym co powiedział Niall. Może to i prawda, że się zakochałam w tym lokatym i tajemniczym chłopaku z gitarą i pięknym głosem. Tylko czy to możliwe, że zakochałam się w chłopaku, którego nawet nie znam?
----------------------------------------------------
Jest 2 rozdział. to chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Proszę komentujcie to dla mnie bardzo ważne :) 













 

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 1

-Znalazłem cię wreszcie- mogłam się spodziewać, że prędzej czy później tu przyjdzie:
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
-Zawsze tu przychodzisz. Paula ten wyjazd do Londynu to przecież nie koniec świata.
-Może dla ciebie. Po tym wyjeździe moje życie nie będzie takie jak teraz. Ja muszę tu zostawić to co kocham. Ja tu zostawię kawałek mnie.
-O co ci chodzi?
-Jennifer powiedziała, że w Londynie nie będzie miejsca na moje pianino.
-Zostaje ci jeszcze balet.
-Właśnie, że nie. Gdzie ja tam będę tańczyć? U siebie w pokoju. Za takie coś wielkie dzięki.
-Chodź lepiej do domu.
~*~
Z tym pokojem wiąże się tyle wspomnień. Był mój od dzieciństwa. W tym mieście wychowałam się od dzieciństwa. Czuję w nim coś czego na pewni w Londynie nie poczuje. Ten cały wyjazd jest nie potrzebny. Nie chce mieszkać z mężczyzną przez, którego rozpadła się moja rodzinna. Gdyby nie pojawił się ten cholerny John w naszym życiu wszystko byłoby jak dawniej. Mama byłaby z tatą, a tego wyjazdu by nie było. Jeśli ona myśli, że będę nosić jego nazwisko to się grubo myli:
-Paula, spakowana?- usłyszałam głos mojej matki za plecami:
-A co tak ci się śpieszy do tego twojego Johna?
-Nie pyskuj mi. Za 10 minut wyjeżdżamy.
~*~
Kiedy schodziłam na dół zatrzymałam się  i rozejrzałam się ten ostatni raz. Te wszystkie wspomnienia związane z tym domem. Po policzku zaczęły mi lecieć łzy. Szybko je otarłam i wyszłam na zewnątrz. Czekał tam już na mnie Niall razem z Jennifer. Przede mną była droga do Dublina i lot samolotem do Londynu. A to wszystko przez jednego dupka, którego nie dość, że nienawidzę to nie jeszcze nie znam.

~*~
-Niall jak będzie wyglądało życie w Londynie?- zapytałam go kiedy lecieliśmy samolotem:
-Myślę, że będzie dobrze.
-A co jeśli będzie tak jak w Mullingar?
-Czyli?
-Co jeśli znowu będę wyśmiewana? Co wtedy będzie?
-Zobaczysz, że tak nie będzie. Może mama zrozumie, że John nie jest dla niej i wróci do taty.
-Taa... Już se to wyobrażam.
-Paula zacznij myśleć optymistycznie, a nie pesymistycznie. Pamiętaj świat jest piękny.
-Niall tylko, że ja nie umiem.
-Wiem, masz tak od dziecka. Już jako mała dziewczynka byłaś nieśmiała i zamknięte w sobie. Zwierzałaś się tylko mnie. Bardzo lubiłaś kiedy padał deszcz.
-Pamiętam. Zawsze wtedy siadałam na parapecie i patrzyłam sama nie wiedząc w co. Lubiałam kiedy podczas deszczu świat był szary i ponury. Wydawał się taki smutny i piękny.
-Paula możesz mi coś powiedzieć?
-Tobie braciszku wszystko.
-Wierzysz w miłość? Tylko nie chodzi mi o taką do muzyki albo do tańca, ale do drugiej osoby.
-Nigdy o tym nie myślałam, ale raczej nie. Każdy mówi, że to taki super uczucie, ale to nieprawda. Miłość to 6 liter, które bardzo bolą. A nawet jakbym wierzyła to co? Ja nigdy nie poczuję uczucia prawdziwej miłości.
-Paula nie mów tak. Każdy prędzej czy później jej posmakuje- nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo w tamtej chwili lądowaliśmy.
~*~
Jesteśmy na miejscu. Nie można powiedzieć, że będę mieszkać w małym domku, bo to willa, w której nie ma miejsca na moje pianino:
-Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju- powiedział John. Wydawał się miły, ale co z tego. Zaprowadził mnie do pięknego pokoju. Ściany w nim były błękitne, a na jednej z nich były wymalowane białe kwiaty. Była w nim wielka szafa i tak samo wielkie łóżko. Z boku były białe drzwi do mojej łazienki, w której miałam wszystko czego mi potrzeba:
-Pokaże ci jeszcze jedną rzecz- szliśmy przez jakiś czas długim korytarzem. W pewnej chwili weszliśmy do jakiegoś pokoju:
-Ten pokój jest tylko twój. Słyszałem, że lubisz tańczyć balet, więc pomyślałem, że wreszcie się to na coś przyda. A i tu masz klucze do pokoju, który znajduje się na końcu korytarza. Czeka tam na ciebie niespodzianka- i poszedł sobie. Porozglądałam się i poszłam do tajemniczego pokoju na końcu korytarza. Kiedy otworzyłam drzwi nie wierzyłam własnym oczom. Na środku pokoju stał piękny fortepian. Usiadłam przy nim i zaczęłam grać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1 rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie pliss...

sobota, 11 stycznia 2014

Prolog

Nazywam się Paula i do niedawna mieszkałam w Mullingar. Właśnie do niedawna. Kiedy moi rodzice się rozwiedli matka postanowiła, że wyjedziemy do Londynu do jej narzeczonego. W tamtej chwili jedynym moim oparciem był mój brat Niall. Moją pasją jest balet i gra na gitarze i pianinie. Kiedy przeprowadziłam się do Londynu poznałam Steva, Emily i Lilly. Razem tworzymy zgraną paczkę przyjaciół i rozumiemy się bez słów.
Poznałam też Harry'ego i Justina. Zakochałam się w nich i musiałam wybierać. Kogo wybiorę? Na jakie trudności napotkam na swojej drodze? Czy przyjaciele będę umieli mi pomóc? Czy dokonam dobrych wyborów? Odpowiedź na te pytanie znajdziesz czytając tą opowieść. Opowieść, która opowiada historię mojego życia...

Collapse of love

To już mój drugi blog i jestem z tego dumna. Jutro postaram się dodać 1 rozdział, a jak na razie dzisiaj będzie prolog.